top of page
Search

Obalamy legendę, czyli dlaczego właściwie „soccer” ?

  • Michał Zieliński
  • Aug 16, 2014
  • 3 min read

To historia stara jak świat… Może nie aż tak stara, ale na pewno stara jak piłka nożna, czyli 150 lat z okładem. Jak powszechnie wiadomo Brytyjczycy wymyślili futbol, po czym łaskawie dali go innym narodom. Tu endżoj… Cały świat entuzjastycznie zareagował na nowy wynalazek i energicznie zabrał się za budowanie drużyn, które już wkrótce miały regularnie poniżać szlachetnych wynalazców. Cały świat, poza Amerykanami. Amerykanie tak łatwo się nie dali. Ci urodzeni indywidualiści, z wrodzoną niechęcią do swoich kolonizatorów Anglików, którą, parafrazując Mariusza Mix Kolanko, każde amerykańskie dziecko posiada w swoim domu, postanowili stawić opór „futbolowej zarazie”. Wymyślili więc futbol amerykański (dzięki któremu wymyślili później przerwy reklamowe w telewizji), brutalne widowisko, doskonale oddające amerykańskiego ducha. Nie mogli jednak udawać, że piłka nożna nie istnieje, więc żeby zrobić swoim byłym oprawcom jeszcze bardziej na złość, wyknuli dla niego nowy termin – soccer, który celowo miał brzmieć jak nazwa jakiejś bezglutenowej szarlotki w knajpie dla hipsterów. Co więcej, dzielni Jankesi nie poprzestali tylko na tym. Obrzydzili swoim rodakom piłkę nożną do tego stopnia, że dziś najczęściej amerykańska drużyna soccera wygląda mniej, więcej tak:

Samo słowo soccer zaś przeciętnemu Billowi z Pensylwanii kojarzy się głównie z soccer mom:

Europa zareagowała nerwowo, wręcz histerycznie. Poza lekceważącymi reakcjami w stylu „co ci Jankesi mogą tam sobie wiedzieć, niech dalej piją dwuprocentowe piwo przed telewizorem i z pilotem w ręku ekscytują się bandą twardzieli w zbrojach rzucających się na siebie po gwizdku sędziego”. Przeważały jednak bardziej dosadne stanowiska:

W hejtowaniu amerykańskich „niewiernych” prym wiedli, rzecz jasna, Anglicy, których hasłem przewodnim stał się dialog z amerykańskiego filmu, w którym amerykański student amerykańskiego Harvardu przyjeżdża do angielskiego Londynu i w tydzień staje się brutalnym chuliganem, nieamerykańskim:

Antysoccerowy front wsparli również intelektualiści. Tutaj John Cleese z własciwą sobie gracją wyjaśnia, w czym rzecz:

Wszystko to byłoby wspaniałą, filmową wręcz historią, z przełomowym wynalazkiem, grupą romantycznych bohaterów niosących dobro całemu światu i odrażającym antagonistą, kontestującym wszystko, co wartościowe. Z piękną i bestią, ciemną i jasną stroną, Yin i Yang. Byłoby, gdyby nie pewien istotny fakt. To wszystko to okropna bzdura. Zacznijmy zatem jeszcze raz.

Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce, zwanej wówczas Imperium Brytyjskim, tamtejsza młodzież z wyższych sfer, uczęszczająca do prywatnych szkół umilała sobie wolny czas rozgrywkami w rożne dziwne, zespołowe gry, mniej lub bardziej przypominające dzisiejszą piłkę nożną. Robili to z błogosławieństwem swoich nauczycieli, którzy dostrzegli w tym element wychowawczy – współpracę w zespole, poświęcenie dla drużyny, siłę fizyczna i odwagę. W piłkę zaczęli grać uczniowie z Rugby, Westminster, Sheffield, Shrewsbury, Cambridge czy Eton. Podstawowy problem leżał jednak w regułach gry. Nie istniała jeszcze organizacja, która skodyfikowałaby je w jasne przepisy, przez co rozgrywka opierała się na zasadach ustalanych przez uczniów poszczególnych szkół. Niektórzy preferowali grę nogą, inni ręką, jeszcze inni z zastosowaniem obu możliwości. Utrudniało to rozegranie spotkań na szczeblu międzyszkolnym. Dochodziło do paradoksów – gdy np. Rugby chciało zagrać z Eton, ustalano, że pierwsza część meczu odbędzie się na zasadach jednych, a kolejna na zasadach drugich. To tak jakby rozpocząć pojedynek od partii szachów, by nagle, w samym jego środku, zmienić planszę i zacząć grać w „chińczyka”. Dlatego w 1863 roku część szkół preferująca granie nogą doszła do porozumienia i stworzono Football Association (dziś bardziej znane jako FA), wyodrębniając w ten sposób piłkę nożną od sportu, w którym rozgrywka opierała się na rękach, czyli rugby. Dzięki temu nowa dyscyplina zaczęła być nazywana „Association Football”. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Uczniowie z dobrych domów, uczęszczający do prywatnych szkół mieli manierę skracania nazw, lub nadawania rzeczom przydomków. Szczególnie upodobali sobie końcówkę „er”. W ten sposób powstała początkowo nazwa „assoccer” (od słowa „association”), którą później jeszcze skrócono do „soccer”. Analogicznie do tego rugby nazywane było „rugger”, jednak nazwa ta nie przyjęła się tak powszechnie. Soccer, początkowo domena dżentelmenów z wyższych sfer, w krótkim czasie stał się najpopularniejszym sportem wśród klasy robotniczej, która powróciła do nazywania go futbolem. I tu znowu pojawił się problem, bo w niektórych krajach, takich jak Irlandia, Australia, Kanada, Nowa Zelandia, czy właśnie USA nazwę „football” stosowano już do określenia innych dyscyplin. W tych właśnie państwach nazwa „soccer” istnieje do dziś.

Czubi

sport, piłka nożna,

 
 
 

Recent Posts

See All

Comments


bottom of page