top of page

Czym kibice lubią sobie porzucać

  • Czubi
  • Aug 4, 2015
  • 4 min read

Jak Polska długa, szeroka, wysoka i głęboka, sportowe serwisy od kilku dni żyją tym, co wydarzyło się podczas czwartkowego meczu Legii Warszawa w III rundzie eliminacji Ligi Europejskiej. Przypomnijmy: w 53. minucie spotkania z albańskim FK Kukesi kibic gospodarzy rzucił kamieniem, trafiając w głowę napastnika warszawiaków, Ondreja Dudę. Sędzia najpierw przerwał mecz, a później zdecydował o jego niewznawianiu. Rzecz jasna kara za tego typu incydent może być tylko jedna – walkower dla Legii Warszawa, który jest równoznaczny z wykluczeniem FK Kukesi z dalszych rozgrywek.


Naturalnie nie pochwalamy tego typu zachowań – w skrajnym przypadku ów kamień mógł wyrządzić zawodnikowi znacznie większą krzywdę, niż wyrządził. Nie do końca jednak rozumiemy jednak falę zdziwienia i zszokowania, jaka przetoczyła się przez polskie media w ostatnich dniach. Zszokowania graniczącego z hipokryzją, jeśli przypomnimy sobie, co w 1999 roku odstawił nasz rodzimy Misiek z Wisły Kraków, skutecznie pozbawiający krakowian szans na występy w europejskich pucharach:



Nie rozumiemy również dlatego, że kamień to bardzo pospolity przedmiot, nie tak rzadko pojawiający się na murawach piłkarskich rozgrywek. W przypadku rekwizytów, które co jakiś czas lądują na boisku, kibice potrafią wykazać inwencję znacznie większą niż reżyserzy filmów porno. Przyjrzyjmy się zatem co ciekawszym przypadkom.


Race


Wbrew temu, co chcieliby wam wmówić niektórzy redaktorzy w naszym kraju, nie jest to wybitnie polska specjalność. Przykłady? Nie trzeba szukać daleko, ot choćby niedawny, lipcowy mecz Charleroi – Beitar Jerozolima w eliminacjach Ligi Europy i kibice gości:



Tego typu incydenty to także główny i, niestety, całkiem racjonalny argument wszystkich przeciwników pirotechniki na stadionach.


Krzesełka stadionowe


Gdy emocje na trybunach sięgają zenitu, niekiedy co bardziej krzepcy fani postanawiają wyżyć się na przedmiotach, które miały akurat pecha znaleźć się w ich pobliżu. To kolejny, zaraz po kamieniach, najbardziej idiotyczny sposób na zademonstrowanie swojej złości. Kibic piłkarski demolujący jakikolwiek stadion jest jak wierny niszczący swoją świątynię.


Zapalniczki


Jeden z najłatwiejszych sposobów, by zademonstrować swoje niezadowolenie na stadionie. Niewielkich rozmiarów, niedroga, a na dodatek można zupełnie legalnie wnieść ją na mecz. Rzucona w zawodnika, może jednak być równie niebezpieczna, jak kamień:



Plastikowe kubeczki


Te są dość powszechne na stadionach, jako że w ich szklanych odpowiednikach z wiadomych powodów nie polewa się napojów podczas meczów. Zagrożenia większego nie stwarzają, ale mogą skutecznie zakłócić niejedno widowisko. Galatasaray - Fenerbahce, 2007:



Wibratory


Dowód na to, że prawdziwe dildo niejedno ma zastosowanie. Liga francuska, a jakże:



Warzywa i owoce


Wśród tych prym wiodą, popularne kiedyś również w Polsce, banany, rzucane zazwyczaj w czarnoskórych piłkarzy, jako przejaw niechęci do nich. Na rasistowskie wybryki najlepiej zareagował Dani Alves w 2014 roku, podczas meczu FC Barcelony z Villareal:



Do niedawna znany był zwyczaj rzucania na murawę… selera. Tak bawili się fani londyńskiej Chelsea przed każdym meczem na Stamford Bridge. W 2007 roku władze klubu zakazały kibicom warzywnych zabaw.



Zwyczaj nie pochodzi jednak z Londynu, a z Gillingham, gdzie na murawie stadionu można było kiedyś znaleźć dziko rosnący seler.


Ciastka i słodycze


Futbol wywołuje tak potężne emocje, że niektórzy są w stanie dla niego poświęcić nawet słodkie pyszności. Tak było w 1988 roku w Newcastle, gdzie fani gospodarzy przywitali swojego byłego idola, Paula Gascoigne’a, który wrócił do północnej Anglii już jako piłkarz Tottenhamu. Przywitali go deszczem batoników Mars, ulubionych słodyczy piłkarza. Niewzruszony Gascoigne postanowił uraczyć się jednym z nich. Po tym incydencie Gazza już regularnie „obsypywany był” batonikami.


Inny przypadek to Chorwacja i fani Hajduka Split, rzucający na murawę pączki. Protestowali w ten sposób przeciwko właścicielowi klubu, który prowadził również piekarnię:



Zwierzęta


Cóż może zakłócić widowisko piłkarskie bardziej, niż małe, żywe istoty, chaotycznie biegające po murawie? Wiedzą o tym kibice i choć angażowanie zwierząt do tego typu praktyk może być kontrowersyjne, co jakiś czas pojawiają się na boiskach.


Tak było na Cyprze, gdzie w derbach Nikozji fani Omonii wypuścili na murawę… królika pomalowanego pomarańczową farbą (kibice Omonii nazywają swoich rywali z Apoelu „pomarańczowymi królikami”):


Nie próżnują również polscy fani. Tym razem żużel i kibice Sparty Wrocław, którzy przywitali fanów Unii Leszno świnią w ich klubowym szaliku:



Najbardziej znany przypadek to ten z 2002 roku, gdy kibice FC Barcelony „przywitali” swojego byłego gwiazdora, Luisa Figo, w barwach znienawidzonego Realu Madryt. Na tą okoliczność pojawił się świński łeb, monety, czy butelka Jima Beama:



Piłeczki tenisowe


Te pojawiały się już na wielu stadionu, ale bodaj najbardziej znany protest z nimi w roli głównej to Szwajcaria i mecz FC Basel – Luzern, którego godzina rozpoczęcia została przesunięta z uwagi na odbywający się równolegle… mecz tenisowy Rogera Federera. Fani Basel nie byli zachwyceni czekaniem i murawa stadionu zamieniła się w jeden wielki kort tenisowy:



W ekstremalnych przypadkach piłeczkę tenisową może zastąpić… bila bilardowa. Norwegia i mecz Brann Bergen – Everton w europejskich pucharach:



Skuter


Nie, to nie pomyłka. Skuter. Taki jednoślad, którym każdego dnia rzesze południowców pomykają po krętych uliczkach swoich miast. Przenosimy się zatem do Włoch. Tylko tam bowiem można zupełnie niezauważonym wnieść skuter na trybuny. Tak uczynili fani Interu, którzy przed meczem z Atalantą ukradli pojazd kibicowi gości, po czym postanowili rytualnie spalić go na stadionie. Piromańskie sztuczki nie powiodły się, dlatego w ostateczności zrzucono go z pierwszego piętra trybuny:



Jeśli nie da się wnieść na stadion pojazdu w całości, czemu nie spróbować chociaż z jego fragmentem. Tak postąpili chilijscy kibice w nowozelandzkim Auckland, gdzie reprezentacja All Whites podejmowała Chile w sparingu przed Mundialem 2002. Na trybunach pojawiły się… drzwi samochodowe, które wkrótce wylądowały na boisku. Komizmu całej sytuacji dodawał komunikat stadionowego spikera: „Bardzo proszę kibiców chilijskich o nie wnoszenie na stadion części samochodowych.”


Trofea rywala


Kolejny przykład, że inwencja kibiców nie zna granic i nasza ulubiona historia. W Paragwaju kibice Olimpii w trakcie wyjazdu na stadion największego rywala, Guarani, włamali się do klubowej gabloty z pucharami, wnieśli trofea na stadion i rzucali nimi na murawę.


Granat ręczny

Ten mrożący krew w żyłach rekwizyt większości pewnie kojarzy się z meczami w Iraku, czy innym Jemenie, ale to nie tam miała miejsce ta przerażająca historia, a w ojczyźnie futbolu. Co prawda stosunkowo dawno temu, bo w 1966 roku. W meczu Millwall – Brentford ktoś rzucił z trybun granatem w bramkarza gości, Chica Brodiego. Na szczęście nie trafił, jednak bramkarz zgłosił incydent sędziemu, a ten natychmiast przerwał mecz. Granat nie był odbezpieczony.



 
 
 

Comentários


bottom of page