top of page
Search

Zwierzyniec na inauguracji w wielkich ligach.

  • Michał Zieliński
  • Aug 25, 2014
  • 2 min read

16 sierpnia 2014 nie był dobrym dniem dla piłkarzy Manchesteru United. Porażka na inaugurację Premier League na Old Trafford ze Swansea (1-2) przywróciła koszmary z fatalnego poprzedniego sezonu dobitnie uzmysławiając, że nawet gwiazda trenera, Louisa Van Gaala, człowieka - notatnika, nie jest w stanie z miejsca uzdrowić drużyny, której morale znajduje się obecnie gdzieś w okolicach Rowu Mariańskiego. Problemy United są jednak niczym w porównaniu do osobistej tragedii, jaka spotkała Ashley’a Younga. W pierwszej połowie spotkania, w której piłkarze United zorganizowali huczny festiwal niedokładnych podań i braku pomysłów na rozegranie akcji, skrzydłowy Czerwonych Diabłów zajęty był głównie pokrzykiwaniem i mobilizowaniem defensywnej formacji jego drużyny, która najwyraźniej będąc jeszcze pod wrażeniem ofensywnego Mundialu, nie za bardzo widziała sens w bronieniu dostępu do własnej bramki. Żywą dyskusję przerwał przelatujący nad głową Ashleya gołąb, który z precyzją samonaprowadzających pocisków snajperskich nowej generacji umieścił w jego otworze gębowym produkty własnej przemiany materii:

Niestety, gołąb po błyskawicznym abordażu bomby własnej produkcji odleciał w nieznane miejsce, przez co trudno stwierdzić, jakie kierowały nim motywacje. Zdaniem niektórych był to miejscowy dachowiec, który bezceremonialnie zademonstrował, co sądzi o popisach swoich ulubieńców. Inni wskazują na sabotaż the Citizens, którzy w ostatnich latach lubują się w poniżaniu rywala zza miedzy na rozmaite sposoby:

Zwolennicy bardziej złożonych wizji świata wskazują nawet na ptasią solidarność rzeczonego gołęba z popularnymi Łabędziami ze Swansea. Tak czy inaczej, równo tydzień później okazało się, że to nie koniec zwierzęcych incydentów na inauguracje w wielkich ligach. W ostatnią sobotę podczas pierwszej kolejki spotkań Primera Division szykujących się do pierwszego gwizdka na Camp Nou piłkarzy Barcelony i Elche odwiedził pechowy czarny kot.

Wizyta Bonifacego na murawie nie przeszkodziła gospodarzom w pewnym zwycięstwie 3-0, a nas skłoniła do prześledzenia zwierzęcych wannabies na arenach nie tylko piłkarskich.

Gołębi kat Ashleya Younga to nie jedyne zwierzę, które zaszczyciło świat zostawiając cząstkę siebie na murawie. Argentyna:

Na uwagę, poza frywolnym psiakiem rzecz jasna, zasługuje zbulwersowana postawa niektórych piłkarzy oraz sędzia z miną „na Ridża”:

Ridge Forester

Niestety, sytuację z nieproszonymi gośćmi niekiedy nie kończą się na konsternacji. Liga kolumbijska:

Kolumbijski obrońca Deportivo Pereira, Luis Moreno, zademonstrował swoją wrodzoną nienawiść do… sów. Zwierzę nie przeżyło ciosu. Dodatkowej pikanterii dodaje fakt, że sowa była… maskotką przeciwnej drużyny, Atletico Junior. Moreno swoim bohaterskim czynem zaskarbił sobie przydomek „mordercy”, otrzymał karę dyscyplinarną i zmuszony był przepraszać całą Kolumbię.

To nie jedyny śmiertelny przypadek zetknięcia się świata fauny ze światem sportu. Tym razem nieszczęśliwy:

Wracamy jednak do żywych. Tu kolejny, tym razem baseballowy „sabotażysta”. Wypełnione po brzegi stadiony tak już działają na niektóre czworonogi:

Swoją drogą wielkie brawa dla baseballistów za nie branie przykładu z piłkarzy i nie obrażanie się na psa, sędziego, murawę i kibiców.

Baseball raz jeszcze:

Tej wiewiórce nie pozwolono obejrzeć meczu do końca, pomimo zastosowania technologii stealth i kamuflażu ogonowego.

Powracamy na stadiony piłkarskie, by udowodnić, że pitch invaders nie zawsze mają pokojowe (fizjologiczne) zamiary. Dzieci, nie próbujcie tego robić, gdy spotkacie łasicę:

Niekiedy stadionowi pupile nie ograniczają się jedynie do biernego przyglądania się widowisku:

Co w skrajnych przypadkach może nawet odwrócić losy sportowych pojedynków:

Skończymy tak, jak zaczęliśmy – gołębiami, które na sportowych arenach czują się chyba najpewniej.

Czubi

sport, piłka nożna,

 
 
 

Recent Posts

See All

Comments


bottom of page