top of page
Search

Premier League – podsumowanie 8 kolejki: futbolowe jaja

  • Michał Zieliński
  • Oct 21, 2014
  • 5 min read

zdj_tytułowe_space_jam.jpg

Prawdopodobnie nie ma w tym kraju osoby, która nie widziała kiedyś filmu „Space Jam”, w Polsce wyświetlanego pod tytułem „Kosmiczny Mecz”. Jeśli ktoś jakimś trudnym do wyjaśnienia trafem jeszcze go nie widział – bez obaw. Już niedługo Święta. Jak dobrze wiemy w Święta większość stacji telewizyjnych zapomina, że kinematografia dalej się rozwija i kręcone są nowe filmy, dlatego co roku raczeni jesteśmy wciąż tymi samymi hitami, które w najlepszym wypadku powstały 10 – 15 lat temu. Wracając jednak do filmu – pojawia się w nim scena, w której słodko wyglądające, lecz złe i przebiegłe istoty z kosmosu kradną koszykarski talent Charlesa Barkley’a, Patricka Ewinga i kilku innych zawodników NBA. Najlepiej jednak to po prostu zobaczyć:



Dlaczego przytaczamy tą scenę? Dlatego, że coś podobnego zdarzyło się w sobotę piłkarzom Sunderlandu, rozgrywającym wyjazdowy mecz z Southampton. Nie wiemy, czy należy już trąbić na alarm przed prawdziwą inwazją obcych. Wiemy natomiast, że warto przyjrzeć się temu, co się tam stało. Zapraszamy na podsumowanie 8 kolejki Premier League.


Southampton – Sunderland 8-0

Jeśli po 8 kolejkach ligowych należałoby wybrać drużynę, która jest jak na razie sensacją ligi, to jest nią z pewnością Southampton. Święci, którzy w zeszłym sezonie długo bili się z czołówką jak równy z równym i zajęli finalnie 8 lokatę w lidze, przed tegorocznymi zmaganiami musieli uporać się z odejściem trenera Mauricio Pochettino, a ponadto sprzedali swoich czołowych piłkarzy. Luke Shaw odszedł do Manchesteru United, Calum Chambers do Arsenalu, Adam Lallana i Dejan Lovren do Liverpoolu… I co? I to:


zdjęcie_1_l'pool.PNG

Southampton przed sezonem powierzony został trenerowi na dorobku, Ronaldowi Koemanowi, który sprowadził zawodników mniej znanych, ale będących w zasięgu możliwości finansowych klubu. Transfery okazały się strzałem w dziesiątkę – Graziano Pelle jest w czołówce najlepszych strzelców, a Dusan Tadic to lider klasyfikacji asyst. Cały zespół gra wyśmienicie, wygrywając aż 5 z pierwszych 8 spotkań i zajmując aktualnie 4 miejsce w tabeli. Jednak tego, co stało się w sobotnie popołudnie nie mógł przewidzieć nikt.

Sunderland w tym meczu wspiął się na wyżyny futbolowych jaj. Piłkarze z północy Anglii dwoili się i troili, by zaaplikować sobie jak najwięcej bramek. Mecz momentami wyglądał jak eksperymentalne spotkanie, w którym Gustavo Poyet (menedżer Sunderlandu), sprawdza, jak jego zespół wypadnie bez obrony i bramkarza. Na szczególną uwagę zasługuje pierwsza bramka – precyzyjne samobójcze trafienie Santiago Verginiego. Prawie jak Jagielka w meczu z Liverpoolem… Przeżyjmy to zatem jeszcze raz:



Po końcowym gwizdku w szoku byli dosłownie wszyscy. Szokowała katastrofalna postawa Sunderlandu i skutecznośc Southampton. Mina Ronalda Koemana mówila sama za siebie. Z cyklu: „czy ten banan może kłamać”:


zdjęcie_2_koeman.jpg

W Sunderlandzie po meczu zaczęło się lizanie ran. Najpierw odreagować musieli kibice:


zdjęcie_3_sunderland.jpg

Ewentualnie w wersji alternatywnej:


zdjęcie_4_southampton.jpg

Reagowali również piłkarze. Vito Mannone, bramkarz Sunderlandu i jeden z głównych „architektów” kompromitacji The Mackems zaproponował by zwrócić koszty podróży grupie kibiców, która przyjechała na mecz z Southampton. A drogę mieli niekrótką – tam i z powrotem ponad 1000 kilometrów:


zdjęcie_5_mannone.PNG

Sunderland zajmuje obecnie 17 miejsce w Premier League, tuż nas strefą spadkową.

Crystal Palace – Chelsea 1-2

Motyw z futbolowymi jajami przewinął się również przez kolejne derby Londynu, ale zacznijmy od początku. Zaczęło się od transparentu, który wywiesili ultrasi Palace, dosadnie komentując, co sądzą o pieniądzach Abramowicza:


zdjęcie_6_cp_chelsea.jpg

Na boisku jednak znowu zwyciężyli ci bogatsi. Warto zwrócić uwagę na rewelacyjne trafienie Oscara na 1-0, z rzutu wolnego:



Chelsea tym samym udowodniła, że jest w stanie poradzić sobie na trudnym terenie (wystarczy przypomnieć zeszłoroczną porażkę The Blues na Selhurst Park) przy nieobecności czołowego strzelca ligi – Diego Costy. Brazylijczyk z hiszpańskim paszportem jest kontuzjowany, podobnie zresztą jak Ramires, Drogba, Obi Mikel i Schuerrle, których również zabrakło podczas meczu w Południowym Londynie.

Ciekawie było również bezpośrednio po spotkaniu. Na kogo jak na kogo, ale na Jose Mourinho zawsze można liczyć w kwestii robienia dziwnych rzeczy. Na pomeczowej konferencji tak zareagował na pytanie, co było kluczem do zwycięstwa w pojedynku z Crystal Palace:



zdjęcie_7_mourinho_big_balls.PNG

Mourinho być może powinien był napisać „bolas grandes”, ale nie zmienia to faktu, że w tym sezonie Chelsea, będąc jak na razie bez porażki, ma wielkie jaja. Jaja, które pozwalają jej liderować w lidze i utrzymywać bezpieczną przewagę nad drugim Manchesterem City.


Queens Park Rangers – Liverpool 2-3

Coraz więcej kibiców Liverpoolu zaczyna wątpić, czy to będzie „ich sezon”, jak to mają w zwyczaju ogłaszać wszem i wobec każdego roku. Rozgrywki ligowe są dopiero w początkowej fazie, a zespół ma już sporą stratę do liderującej Chelsea. Po zeszłorocznej, pasjonującej batalii o mistrzostwo, prowadzonej praktycznie do ostatniej kolejki, tegoroczna sytuacja może rodzić zrozumiałą frustrację. A przy frustracji zazwyczaj szuka się winnych tego stanu rzeczy.


I tak, zdaniem kibiców winny jest trener, Brendan Rogers, który popełnił błąd sprzedając Suareza do FC Barcelony, a później pozwalając właśnie zakupionemu Divockovi Origiemu pójść na wypożyczenie do francuskiego Lille, z którego zresztą został przed chwilą sprowadzony. Jeden z bohaterów reprezentacji Belgii podczas ostatniego Mundialu we Francji radzi sobie nieźle i strzela bramki, czego niestety nie można powiedzieć o, również niedawno sprowadzonym na Anfield Mario Balotellim, kolejnym winowajcą. Włoch jak do tej pory zaliczył jedno trafienie w Lidze Mistrzów. W lidze wciąż czeka na premierowego gola. A przy okazji spotyka się z coraz głośniejszą krytyką swoich poczynań:


zdjęcie_8_balotelli.jpg

W meczu z QPR ponownie szukał swojej okazji, ale ewidentnie widać, że presja strzelania goli powoduje u niego brak przekonania we własne umiejętności i rozdrażnienie, przez co w marnowaniu stuprocentowych sytuacji próbuje aktualnie śrubować statystyki Fernando Torresa:



A gdy w niezwykle emocjonującej wymianie ciosów w końcówce meczu mógł uratować 3 punkty swojej drużynie i zmazać winy z poprzednich spotkań, niespodziewanie „wyręcza” go w tym obrońca gospodarzy, Steven Caulker:



Liverpool jednak wygrał drugi mecz z rzędu i jest już na 5 miejscu, a Balotellemu w celach terapeutycznych polecamy powieszenie sobie tego nad łóżkiem:


zdjęcie_9_karma.png

Manchester City – Tottenham 4-1

Zapowiadany na największe wydarzenie 8 kolejki Premier League mecz na pewno nie zawiódł. Było dużo ofensywnej piłki, sytuacji bramkowych, otwartej wymiany ciosów. Końcowy wynik mógłby sugerować pełną dominację Citizens, ale nie do końca tak było i Koguty również miały swoje szanse.


Mecz miał w zasadzie dwóch bohaterów. Pierwszym został arbiter Jonathan Moss, który ewidentnie aktywował sobie „Penalty Mode’. W całym meczu mieliśmy dzięki temu 5 rzutów karnych. Były karne przyznane słusznie, były karne z kapelusza, były karne z czerwoną kartka, były karne dla Manchesteru City, był karny dla Tottenhamu, były karne wykorzystane i były karne niewykorzystane. Jonathan Moss rozdawał w sobotę karne niczym organizatorzy Love Parade prezerwatywy. Czy ktoś jeszcze chce trochę rzutu karnego?


zdjęcie_10_penalty.png

Choć, jako że było ich trochę więcej dla City, pojawiły się pewne sugestie:


zdjęcie_11_oil_money.jpg

Drugi bohater to Sergio Aguero. Argentyńczyk był autorem wszystkich czterech trafień dla City, stając się najlepszym w historii klubu strzelcem w Premier League z 61 trafieniami.

Tottenham po porażce w Manchesterze zajmuje w lidze odległe dziewiąte miejsce.


Czubi

sport, piłka nożna, liga angielska

 
 
 

Recent Posts

See All

Comments


bottom of page