Legendarne przyśpiewki cz. IV – Manchester City
- Michał Zieliński
- Oct 27, 2014
- 8 min read

Kontunuujemy nasz cykl, w którym prezentujemy najciekawsze przyśpiewki kibiców w Premier League. Ostatnio raczyliśmy się radosną twórczością fanów Manchesteru United. Dziś będzie niemniej radośnie, a może nawet śmieszniej, bo przyszedł czas na ich rywali zza miedzy – Manchester City. Kibice The Citizens przez lata żyli w cieniu sportowych sukcesów ich sąsiadów z Old Trafford, co miało znaczący wpływ na repertuar ich przyśpiewek – pojawia się w nich czarny humor i autoironia, z których znani są w całej Anglii. To także bodaj jedyni fani na Wyspach, których do nowych rytuałów stadionowych zainspirował polski klub. Zapraszamy do prześledzenia przyśpiewek kibicowskich Manchesteru City.
Zacznijmy od pieśni, bez której nie może rozpocząć się jakikolwiek mecz z udziałem City. „Blue Moon” zostało zaczerpnięte z piosenki o tym samym tytule, autorstwa Amerykanów, Richarda Rodgersa i Lorenza Harta. Jest to jedna z najstarszych i najbardziej znanych przyśpiewek kibiców z Etihad Stadium i oficjalny hymn klubu:
Blue Moon, you saw me standing alone,
Without a dream in my heart,
Without a love of my own…
Kibice City miewają dylematy filozoficzno-egzystencjalne. Zdarza im się zastanawiać, czy na pewno są tam, gdzie się aktualnie znajdują. Invisible Man z przyśpiewki to Gláuber Berti, brazylijski obrońca, który dołączył do drużyny w sezonie 2008/09. Berti spędził w Manchesterze tylko jeden sezon, podczas którego zajmował się siedzeniem na ławce rezerwowych. Zadebiutował na boisku dopiero… w 84 minucie meczu ostatniej kolejki ligowej. Fani City nie do końca zdążyli zapamiętać, jak wygląda, ale mimo to Brazylijczyk stał się lokalnym pupilem:
We are not, we're not really here,
We are not, we're not really here,
Just like the fans of the Invisible Man,
We're not really here...
The Citizens lubią podkreślać, że są jedynym klubem w Manchesterze. Wynika to z faktu, że stadion ich rywali z United znajduje się w dystrykcie Trafford, który leży co prawda w hrabstwie Greater Manchester, ale już poza granicami samego miasta. Rzecz jasna musi to wiązać się z okolicznościową przyśpiewką:
Oh Man City,
The only football team in all of Manchester
Skoro jesteśmy przy lokalizacji stadionów – mieszczący się we wschodniej części miasta Etihad Stadium jest domem dla Manchesteru City od 2003 roku. Wcześniej The Citizens rozgrywali swoje mecze na stadionie przy Maine Road. Powstały w 1923 roku obiekt był już jednak przestarzały i nie dawał możliwości rozbudowy, dlatego klub zmuszony był do przeprowadzki. Z czasów Maine Road pochodzi jedna z bardziej znanych przyśpiewek:
We are City,
We are City,
Super City,
From Maine Road
W czasie swojej gry na Maine Road Manchester City dwukrotnie (1937 i 1968) sięgał po Mistrzostwo Anglii, ale ostatnie lata gry na tym stadionie były dla drużyny okresem upokarzających porażek i bezustannej tułaczki między Premier League, a Division One (dzisiejszą Championship). W sezonie 1998/99 klub znalazł się nawet w Division Two (dzisiejsza League One). Kibice mieli w tamtych czasach dwa sposoby na odreagowanie – alkohol i przyśpiewki. Obie metody wykorzystywali regularnie:
We never win at home,
And we never win away,
We lost last week and we lost today,
But we don't give a fuck,
Cos we're all pissed up,
MCFC OK...
Fani City osładzali sobie tamte trudne dla nich czasy optymizmem, zaczerpniętym prosto od Boba Marleya:
City dont worry,
About a thing,
'Cos every little thing,
Is gonna be alright...
Pozytywne patrzenie w przyszłość okazało się być jak samospełniająca się wróżba. W 2008 roku nowym właścicielem klubu stało się Abu Dhabi United Group, należące do wicepremiera Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Mansoura bin Zayeda Al Nahyana, znanego szerzej jako Szejka Mansoura. Do Manchesteru popłynął szeroki strumień petrodolarów, które pozwoliły na zakup światowej klasy piłkarzy i zapoczątkowały powolną wędrówkę klubu ku sukcesom, zwieńczoną Mistrzostwem Anglii w sezonie 2011/12. Tak poważny zastrzyk gotówki musiał wywołać reakcję rywali. Kibice innych angielskich klubów zarzucają City „sprzedanie się szejkom”, psucie rynku piłkarskiego i ogólne psucie piłki nożnej nieograniczonymi wręcz środkami, jakie pompowane są w klub. Kibice The Citizens wydają się zdawać sobie sprawę z tego stanu rzeczy, ale po chudych latach zbyt mocno są spragnieni sukcesu, by przejmować się tymi zarzutami. Co więcej, odpowiadają na nie w swoim przewrotnym stylu:
Were ruining football and we don't care…
Dla kibiców City bowiem w tej chwili liczy się to, że są jedną z najlepszych drużyn na świecie, dlatego podchodzą do sprawy pragmatycznie i chwalą nowego właściciela w swoich piosenkach:
We're on the march with Abu Dhabi,
We're buying everyone we see,
And we'll really shake em up when we're winning all the cups,
'cos city are the greatest football team...
Kibice City cieszą się z sukcesów ostatnich lat, a swoich antagonistów mają zamiar wykupić i spalić. Patrząc na obecne możliwości finansowe klubu, może to nie być tylko pusta groźba:
We’ll buy your club…
We’ll burn it down…
Zostawmy jednak etyczne dylematy The Citizens i zajmijmy się często przytaczanym w mediach polskim wątkiem w City. W 2010 roku do Manchesteru przyjechali kibice Lecha Poznań, by wspierać swój zespół w meczu fazy grupowej Ligi Europy. Podczas meczu fani Kolejorza odwrócili się tyłem do murawy, objęli i zaczęli skakać i śpiewać. Rytuał w poznańskim sektorze początkowo skonsternował kibiców City, którzy zaczęli krzyczeć „What the fucking hell is that?!”. Wkrótce jednak The Citizens podłapali zabawę i zaczęli wykorzystywać ją na meczach Premier League. Na cześć klubu, który zainspirował ich do nowego obrządku, przyśpiewkę nazwano „The Poznan”:
Let’s All do The Poznan,
Let’s All do The Poznan,
La la la la… la la la la…
Fani innych angielskich klubów zarzucają The Citizens bezmyślne kopiowanie polskich kibiców, albo krytykują sam rytuał jako prymitywny, ale nie da się ukryć, że „The Poznan” zrobiło furorę na Wyspach, która trwa po dziś dzień. Tu przed tegorocznym Community Shield:
W ciągu ostatnich kilku lat przez Etihad Stadium przewinęło się wielu światowej klasy piłkarzy. Z pewnością szczególne miejsce w sercach kibiców City zajmuje Carlos Tevez. Argentyńczyk trafił do Citizens bezpośrednio z Manchesteru United (nie był to jednak transfer – Tevezowi skończyła się umowa z United), co jest rzadkością. Z tej okazji w samym centrum Manchesteru pojawił się plakat witający piłkarza w „prawdziwym Manchesterze”:

Kibice, oprócz radości z przybycia Argentyńczyka na Etihad Stadium dostrzegli jego niezwykłe walory wizualne, które przywołały im na myśl Hermana Munstera, fikcyjną postać z popularnego amerykańskiego serialu „The Munsters”. Podobieństwo faktycznie jest uderzające:

A tu sama przyśpiewka:
His neck scars prove he's lost his head,
Tevez,Tevez,
he'll never get a sexy bird,
Tevez,Tevez,
you ugly twat you argy cunt,
they've sewn your head on back to front,
Carlos Tevez, Herman Munster's head.
Inną charakterystyczną postacią (czytaj: świrem), która w ostatnich latach zachwycała trybuny Etihad Stadium jest Mario Balotelli. Przez 3 lata swoich występów w Manchesterze Super Mario zdobył 20 bramek w 54 meczach i dał się poznać również ze swojej pozaboiskowej strony, o czym śpiewają kibice City:
Ooooh Balotelli,
He's a striker,
He's good at darts,
An allergy to grass but when he plays he's fucking class,
He drives around moss side with a wallet full of cash!
Ogromny wpływ na postawę obrony Manchesteru City mieli w ostatnich latach bracia Kolo (środkowy obrońca) i Yaya (defensywny pomocnik) Toure. Fani Citizens z kolei wymyślili piosenkę, która ma ogromny wpływ na trybuny. Panie i panowie – przed wami „Kolo Yaya Toure” wraz ze specjalnym tańcem, czyli „Macarena” z północno-zachodniej Anglii:
Kolo,
Kolo, Kolo,
Kolo, Kolo,
Kolo, Kolo Toure!
Yaya,
Yaya, Yaya,
Yaya, Yaya,
Yaya, Yaya Toure!
Jeśli jednak wspominamy już o defensywie Manchesteru City, jest jedna postać, której pominąć nie sposób. Vincent Kompany – urodzony przywódca, pochodzący z Belgii kapitan The Citizens i, podobno, obrońca nie do przejścia. Zawodnik zaskarbił sobie wielki szacunek kibiców z Etihad Stadium. Szacunek, a momentami wręcz uwielbienie. Kompany to zawodnik o atletycznej budowie, według fanów City „duży” w każdym aspekcie jego anatomii (12 cali z piosenki to około 30 centymetrów):
He's big,
He's quick,
He's got a 12 inch dick,
Kompany, Kompany...
Swojej przyśpiewki doczekał się również Manuel Pellegrini, chilijski menedżer The Citizens, który wcześniej pracował w Hiszpanii i prowadził Villareal, Real Madryt i Malagę. Pellegrini prowadzi drużynę od początku sezonu 2013/14 i już może pochwalić się zdobyciem Mistrzostwa Anglii, właśnie w poprzednim sezonie. Taki wyczyn w tak krótkim czasie pracy z klubem zdecydowanie zasługuje na pochwalną piosenkę:
Sheikh Mansour went to Spain in a Lamborghini,
Brought us back a manager,
Manuel Pellegrini!
Przejdźmy jednak do tego co jest solą przyśpiewek, czyli wszelakie uprzejmości prawione rywalom i odwiecznym wrogom. Tych Manchester City nie ma zbyt wielu, ale jednego bardzo poważnego. Rywalizacja z Manchesterem United to naturalna konsekwencja geograficznej bliskości obu klubów. Derbowe spotkania między obiema drużynami to najważniejsze wydarzenie dla kibiców City:
My father said to me one day "is it red or blue for you?"
and if it's red you're out the door and I won't see you no more
and then one Saturday afternoon he took me to Moss Side
He said "my son your time has come and this is a lesson in pride"
You see the scum you never run
You stand and fight your ground
and when you've won on derby day
You're sure to hear this sound
Hark now hear
The City sing
United ran away
And we will fight for ever more
Because of Derby Day
A zwycięstwo ukochanej drużyny w meczu derbowym to wyjątkowa chwila. Przyśpiewki same cisną się na usta:
I've never felt more like singing the blues,
City win,
United lose,
Oh City,
You've got me singing the blues...
Przez lata Manchester City pozostawał w sportowym cieniu swojego potężnego rywala zza miedzy. United zdobywało kolejne mistrzostwa i puchary, a City przechodziło w tym czasie tułaczkę między Premier League, a niższymi klasami rozgrywkowymi. Fani United specjalnie na tą okoliczność wymyślili przyśpiewkę:
This is how it feels to be City,
This is how it feels to be small,
This i show it feels when your team wins nothing at all,
Nothing at all,
Nothing at all…
Nic więc dziwnego, że gdy kilka lat temu The Citizens zaczęli odnosić sukcesy, kibice z Etihad Stadium chcieli odgryźć się rywalom. W tym celu przerobili przyśpiewkę, nawiązując do transferowych zakupów obu zespołów przed sezonem 2011/12. United sprowadziło wtedy z Blackburn Phila Jonesa, który znany jest głównie z tego, że jest Philem Jonesem. City z kolei wykosztowało się na transfer Sergio Aguero, który znany jest z tego, że strzela bramki. Dużo bramek:
This is how it feels to be City,
This is how it feels to be small,
You signed Phil Jones, we signed Kun Agüero,
Kun Agüero,
Kun Agüero…
Sergio „Kun” Aguero to jedna z pierwszoplanowych postaci City, która znacząco przyczyniła się do sukcesów ostatnich lat. W sezonie 2011/12 batalia o mistrzostwo między klubami z Manchesteru trwała aż do ostatniej kolejki. Obie drużyny miały przed nią tyle samo punktów, ale City dysponowało przewagą w postaci lepszego bilansu bramkowego, jak również wygranych spotkań bezpośrednich. W ostatniej serii spotkań United wygrało na wyjeździe 1:0 z Sunderlandem i czekało na Stadium of Light na wieści z trwającego jeszcze meczu na Etihad Stadium, gdzie City podejmowało Queens Park Rangers. W doliczonym czasie gry podopieczni Roberto Manciniego strzelili gola na 2:2, ale potrzebowali jeszcze bramki przesądzającej o zdobyciu 3 w historii tytułu. I wtedy pojawił się on:
Sergio Aguero zapewnił mistrzostwo The Citizens, a sobie status boga w niebieskiej części Manchesteru:
You thought you'd won the league at Sunderland, you'd not,
You thought that you were champions you're not you're not,
Cos then up stepped an Argentine, who scored a goal in Fergie time,
Sergio Aguero, made City Champions!
Jeśli nie wiecie, co czuje kibic, gdy jego ukochany klub zdobywa mistrzostwo w ostatnich minutach ostatniej kolejki, kosztem największego rywala, zapytajcie fanów City:
You thought it was yours,
You thought it was yours,
You started singing,
Then Sergio scored!
Na deser, z cyklu „last but not east”, „Wonderwall” w wykonaniu kibiców. Bracia Liam i Noel Gallagherowie z zespołu Oasis w przerwach między kłóceniem się ze sobą, a demolowaniem hotelowych pokojów są zagorzałymi fanami City. Nie mogło zatem zabraknąć ich akcentu muzycznego podczas mistrzowskiej fety:
Czubi
sport, piłka nożna, liga angielska
Recent Posts
See AllNajlepsza na świecie, czy może nie najlepsza, nie będziemy nad tym dywagować. Tak, czy inaczej każdego weekendu Premier League przyciąga...
Opmerkingen