Szkocja – Anglia: angielscy kibice śpiewają „F**k the IRA”
- Michał Zieliński
- Nov 21, 2014
- 4 min read
Kiedy naprzeciwko siebie stają drużyny Szkocji i Anglii, wiadomo, że będzie gorąco, nie tylko na boisku, ale również na trybunach. Stawka potyczki w tym przypadku nie ma znaczenia. Piłkarska rywalizacja obu nacji ma za sobą ponad stuletnią historię.
Nie inaczej było we wtorek, gdy obie reprezentacje spotkały się towarzysko na Celtic Park w Glasgow, w pierwszym od 15 lat spotkaniu na ziemi szkockiej. Angielscy kibice, dla których mecze ze Szkocją należą do najbardziej prestiżowych, szczelnie wypełnili sektor gości w ilości 5 tysięcy. England Supporters Band, kibicowska orkiestra, wspierająca reprezentację Trzech Lwów na meczach od lat 90-tych, jak zawsze podczas meczów wyjazdowych zagrała melodię do przyśpiewki „Follow England Away”. Tym razem jednak kibice ułożyli do niej nowe słowa:
Nie była to jednorazowa próba. Angielscy kibice intonowali przyśpiewkę praktycznie przez cały mecz, aż w końcu podobno ktoś skontaktował się z England Band, by ci przestali grać do niej melodię.
Po meczu, jak łatwo można było przewidzieć, wybuchł skandal. Kibiców gości uznano za wrogów publicznych numer 1, którzy zepsuli całej reszcie piłkarskie widowisko. Bezpośrednio po meczu w imieniu FA za incydent przepraszał selekcjoner Anglików, Roy Hodgson:
Na Wyspach ponownie rozgorzała dyskusja, co wolno, a czego nie wolno śpiewać kibicom podczas spotkań podwyższonego ryzyka. W całym tym natłoku medialnego jazgotu, niekiedy histerii, warto przytoczyć kilka wniosków, faktów i argumentów, na korzyść i przeciwko obu stronom:
Celtic Glasgow ma korzenie irlandzkie
By zrozumieć, dlaczego angielscy fani śpiewali w Szkocji o organizacji przez lata walczącej zbrojnie o niepodległość nie tejże, lecz Irlandii (a potem przyłączenie do niej Ulsteru), należy spojrzeć na kwestie historyczne i społeczne.
Celtic Glasgow to klub piłkarski, który założony został wspólnie przez Szkotów i Irlandczyków. Ci drudzy byli przede wszystkim imigrantami zarobkowymi, którzy przybyli do Szkocji w poszukiwaniu lepszego życia, w okresie rewolucji przemysłowej. Już sama nazwa drużyny „Celtic” nawiązuje do wspólnych, celtyckich korzeni obu nacji. Irlandzkość Celticu przetrwała po dziś dzień – The Boys to najpopularniejszy klub piłkarski w Irlandii, stąd obecność na meczach fanów z Zielonej Wyspy i wszelkiej związanej z nimi symboliki, również tej powiązanej z Irlandzką Armią Republikańską, jest więcej niż zauważalna:

Wtorkowy mecz obu reprezentacji odbywał się na Celic Park, który na co dzień jest obiektem właśnie Celticu. Naturalnym więc było dla angielskich kibiców zaintonowanie przyśpiewki właśnie w tym miejscu.
Referendum
Jeszcze nie tak dawno, bo we wrześniu, Szkoci decydowali w referendum o niepodległości ich kraju, lub pozostaniu w unii z Anglią. Głosowanie przesądziło o pozostaniu Szkocji w Wielkiej Brytanii, ale jego wyniki – 55% za unią, 45% przeciw, świadczą o głębokich podziałach w szkockim społeczeństwie w kwestii postrzegania swoich dalszych relacji z Anglikami.
Co więcej, gdyby o niepodległości Szkocji miało zadecydować same Glasgow, ci od kilku miesięcy szykowaliby się do usamodzielnienia. W największym szkockim mieście w większości zagłosowano na „tak”.
Dość rozpowszechniona wśród Szkotów niechęć do Anglików również nie mogła ujść ich uwadze, a piłka nożna to doskonała okazja, by swoim antagonistom strzelić „prztyczka w nos”.
Gwizdy i buczenie przy „God Save The Queen”
Po wtorkowym meczu to Anglicy sypią głowy popiołem, ale gdyby obiektywnie spojrzeć na chronologię wydarzeń, to Szkoci sprowokowali gości do przyśpiewki. Podczas odgrywania angielskiego hymnu, cały Celtic Park gwizdał i buczał.
Na obronę Szkotów można przytoczyć specyficzne okoliczności. Akurat na Celtic Park „God Save The Queen” kojarzony jest głównie z kibicami Glasgow Rangers, którzy mają w zwyczaju intonować pieśń podczas meczów z Celtikiem, demonstrując w ten sposób swoje lojalistyczne podejście do unii z Anglią. Dla każdego fana Celticu brzmi to, rzecz jasna, jak prowokacja:
To z kolei prowadzi do kolejnego wniosku:
Szkocji brakuje Old Firm Derby
Bankructwo Glasgow Rangers, ogłoszone na wiosnę 2012 roku, poskutkowało degradacją drużyny do najniższej szkockiej klasy rozgrywkowej (Scottish Third Division). Od tego momentu oba kluby z Glasgow nie mają okazji, by zetrzeć się w jednych z najbardziej ekscytujących derbów w całej piłce nożnej – Old Firm Derby.
Brak spotkań derbowych nie dość, że poważnie obniża jakość ligi szkockiej, to jeszcze powoduje, że złe emocje i nienawiść, dotychczas demonstrowana przez kibiców właśnie na tych meczach, nie ma swojego naturalnego kanału ujścia. Również Anglicy w swoich politycznych zapatrywaniach wyręczani byli przez lojalnych im kibicom Rangers.
Glasgow Rangers po latach tułaczki na niższych szczeblach rozgrywkowych ma szansę powrócić do Scottish Premiership już w przyszłym sezonie, więc jest szansa, że obie opcje polityczne i narodowościowe wrócą do rywalizacji przede wszystkim na boiskach ligi szkockiej.
Niekonsekwencja federacji piłkarskich
Poprawność polityczna to wartość, której hołduje się w Wielkiej Brytanii ze szczególną skrupulatnością, niespotykaną chyba nigdzie indziej na świecie, ale w przypadku przyśpiewek kibicowskich piłkarskie federacje i miejscowe sądy popadły w niekonsekwencję.
Dla przykładu, w zeszłym roku jeden z fanów Celticu stanął przed sądem za intonowanie pieśni „Roll of Honour”, w której pojawia się wers o „angielskich draniach”. Z kolei gdy kibice reprezentacji Anglii podczas meczu z Irlandią w 2013 roku śpiewali „no surrender, no surrender, to the IRA scum”, władze zareagowały jedynie potępieniem incydentu.
Niby wszystko jest jasne i w Wielkiej Brytanii, jak mało gdzie, polityczne, czy nacjonalistyczne przyśpiewki kibiców karane są z surowością, ale jednak gdzieniegdzie dostrzec można podwójne standardy i niekonsekwencję.
Mimo wszystko było spokojnie
Media przedstawiają zachowanie angielskich kibiców jako skandal, ale tak naprawdę, zdaniem służb porządkowych, było nadzwyczaj spokojnie. Spokojnie, rzecz jasna, jak na potyczki Szkocji z Anglią. Szkoccy kibice niespecjalnie przejęli się przyśpiewką angielskich fanów. Ich reakcja była znikoma, jeśli jakakolwiek. W wyniku meczowych i okołomeczowych wydarzeń policja zatrzymała „zaledwie” 29 kibiców. Dla porównania, w poprzednim spotkaniu obu reprezentacji na ziemi szkockiej w 1999 roku zatrzymano około 250 osób, a bezpośrednie starcia fanów nie należały do rzadkości. Jeśli pozostać w konwencji batalistycznej, mecz z 1999 roku to była Bitwa pod Kurskiem, podczas gdy ostatnie wydarzenia są niczym Zlot Miłośników Pojazdów Pancernych.
Dlaczego zatem pojawiła się taka medialna panika i histeria po w zasadzie spokojnym meczu? Powód może być tylko jeden:
Anglia gra z Irlandią już w czerwcu
Być może cała afera zatoczyłaby znacznie mniejsze kręgi, gdyby nie fakt, że już w czerwcu przyszłego roku Anglia zagra w towarzyskiej potyczce z Irlandią w Dublinie. Tam nie będzie już taryfy ulgowej na tego typu przyśpiewki i to zarówno w kwestii karania, jak i w kwestii reakcji Irlandczyków na angielskie prowokacje.
Czubi
Recent Posts
See AllNajlepsza na świecie, czy może nie najlepsza, nie będziemy nad tym dywagować. Tak, czy inaczej każdego weekendu Premier League przyciąga...
Comments