Coś nie pojszło: Kamil Kosowski
- Michał Zieliński
- Nov 25, 2014
- 2 min read
W tej rubryce przedstawiać będziemy kolejnych graczy, którzy mieli być wielcy i... Nie, wcale nie byli. Bo klasycznie wyszło "jak zawsze".
Jeśli pamiętacie Puchar UEFA z sezonu 2002/2003, to pamiętacie też ówczesną Wisłę - rzekę, nie klub. Ten obił wtedy okrutnie kelnerów z Belfastu i sklepikarzy ze słoweńskiej mieściny o niewymawialnej nazwie, potem nieco mniej spektakularnie, ale wciąż zniszczył Parmę i Schalke, by na końcu minimalnie odpaść z mocnym wówczas Lazio (późniejszy półfinalista tych rozgrywek)... Uff. Ale dość już tych przydługawych wstępów. Bo jeśli pamiętacie tę Wisłę, to pamiętacie też jego. Gwiazdę świecącą tak jasno, że można przy niej było w nocy czytać. Kometębocznych sektorów boiska.
Kamila Kosowskiego.

Kamil Kosowski nie kuma, gdzie zaszło niepowodzenie
Na jego widok mdlały kobiety oraz defensorzy drużyn przeciwnych. Niektórzy twierdzili, że kiwał jak Jezus i wyglądał jak Garrincha. Albo odwrotnie.
Szybkość, drybling, strzał, nienaganny zarost. Miał wszystko, czego tylko można było wymagać od klasowego gracza. Nic dziwnego, że po takim turbosezonie biły się o niego prawdziwe potęgi. No, może nie do końca biły. I może nie do końca potęgi, jeżeli rywalizację tę wygrało Kaiserslautern (polscy gracze mieli wtedy taką renomę na Zachodzie jak obecnie polski węgiel - przepłacone źródło dymów). Ale tym razem miało być inaczej. Kosowski miał podbić piłkarską Europę i zrobić baaaaang!
Nie udało się. Ani w Kaiserslautern, ani w Southampton, ani w Chievo. Później wciąż to niby było zagranico, ale już coraz słabiej. Kolejne kluby Kosowskiego to Cadiz, APOEL prosto z cypryjskiej Nikozji, równie cypryjski Apollon Limassol oraz GKS Bełchatów na egzotycznym Śląsku. Oraz nieudany powrót do Wisły Kraków i wakacje w Barcelonie zakończone kupnem koszulki Barcy na La Rambli.

Dlaczego się nie udało? Chodzą słuchy, że wszystkiemu winne są pozapiłkarskie pasje Kamila.
Jak było naprawdę, wie tylko Bóg - tata Kamila.
Misza
Recent Posts
See AllNajlepsza na świecie, czy może nie najlepsza, nie będziemy nad tym dywagować. Tak, czy inaczej każdego weekendu Premier League przyciąga...
Comments