A czy Ty oglądasz skoki narciarskie?
- Michał Zieliński
- Dec 19, 2014
- 2 min read
Jakoś zupełnie przeoczyliśmy rozpoczęcie sezonu skoków narciarskich, a to przecież coś, czym Polacy, w tym i nasi czytelnicy żyją. W zasadzie, to można by powiedzieć nawet, że kto naszym skoczkom nie kibicuje, ten z policji i z pewnością nie z Polski. Ze skokami jednak jak ze wszystkim, może poza spijaniem browarów: są plusy dodatnie, są też plusy ujemne. Znaczy się… Po ludzku po prostu, ich oglądanie jednym wydawać się może równie naturalne co oddychanie, innym zaś kompletnie absurdalne. My zaś rozważymy w tym miejscu wszystkie za i przeciw. Dlaczego oglądać?

To proste. Jesteśmy kibicami sportowymi. Dlaczego mielibyśmy nie oglądać dyscypliny, która w naszym (smutnym niczym kolejna rodzima komedia romantyczna) kraju wypluwa kolejnych wyczynowców kalibru Małysza czy Stocha? W nowym tysiącleciu Polacy pięciokrotnie wygrywali Puchar Świata, zdobyli sześć medali olimpijskich, o pomniejszych nagrodach w rodzaju honorowego obywatelstwa Łomży już nie wspominając. W innych dyscyplinach o takich osiągnięciach możemy jedynie pomarzyć. Po drugie, w skokach jest coś naprawdę fajnego. To, co czuje każdy normalny mężczyzna, obserwując innych mężczyzn ubranych w obcisłe gacie, wyciągniętych jak struna i w kaskach, raczej ciężko nazwać prawdziwymi emocjami. Przynajmniej poza nielicznymi patologicznymi przypadkami. Ale skoki naprawdę bywają kojące, a ich oglądanie wprowadzało nas zawsze w pewien rodzaj dość dziwnego błogostanu. Zresztą sami zobaczcie i przekonajcie się dlaczego.
Przepraszamy, nie ten film.
Poza tym sami przyznajcie, niewiele jest rzeczy, które lepiej komponują się z niedzielnym rodzinnym obiadem niż dobry konkurs skoków narciarskich. Schabowy, rosołek oraz Noriaki Kasai… Wspaniałe trio niezmiennie od 20 lat. Dlaczego nie oglądać?

Każdy prawdziwy kibic - taki bez czapki i wąsów - powie Wam, że to nawet nie jest prawdziwa dyscyplina sportowa. Zapytany o to, co rozumie pod tym określeniem, rozwinie temat: prawdziwe dyscypliny to takie, w których możesz oberwać od przeciwnika bezpośrednio na boisku, ringu, lodowisku. Czyli: piłka nożna, koszykówka, piłka ręczna, hokej, rugby, boks… I jeszcze kilka innych. Czy którekolwiek z tych słów brzmi jak "skoki narciarskie"? Nie! Wracając o kilka akapitów… To goście w obcisłych gaciach fruwający w powietrzu. Tylko tyle i aż tyle. Po drugie, też wiadomo. Kibice skoków narciarskich są najgorsi. Tak, gorsi nawet od tych siatkarskich.

Kapelusze. Trąbki. Puste butelki i darcie kasty. Nawet kibicujące skoczkom pięciolatki obu płci mają wąsy. Żaden z nas nigdy nie pojechał na konkurs skoków narciarskich. Ale gdyby przypadkiem do tego doszło, ze wstydu zarzekalibyśmy się, że jesteśmy Ormianami. Dodaktkowo... Ok, rozumiemy, wszystko ładnie i pięknie, i Małysz, i Stoch, ale do kroćset - to wciąż jest dyscyplina, którą uprawia się i ogląda w dwóch krajach na krzyż. A i w nich nikt się nią specjalnie nie przejmuje. Czy jeśli doczekamy się w Polsce wybitnego panczenisty, to też wszyscy rzucą się żerować na jego sukcesie niczym jemioła? No i bądźmy szczerzy, naprawdę nie znosimy tych cholernych niedzielnych obiadów z całą rodziną. A jak tam z Wami? Oglądacie skoki czy uważacie, że to ciężki grzech śmiertelny? Misza
Comments