Premier League – podsumowanie 21. kolejki: miesiąc miodowy się skończył
- Michał Zieliński
- Jan 13, 2015
- 4 min read

Wielki powrót Alana Pardew do Crystal Palace, czarne chmury zbierające się nad Louisem Van Gaalem, Arsenal zabraniający „selfie sticks” i Balotelli w roli pogodynki. W 21. kolejce działo się i na boiskach i poza nimi. Zapraszamy na podsumowanie 21. serii spotkań w Premier League.
Crystal Palace – Tottenham 2-1
Koguty opromienione ostatnim spektakularnym triumfem nad Chelsea (5-3) jechały do Południowego Londynu po 3 punkty w meczu z Crystal Palace. Dla gospodarzy z kolei był to szczególny mecz, nie tylko z uwagi na fakt, że to potyczka derbowa. Na stanowisku menedżera zespołu debiutował Alan Pardew, który rozwiązał swoją umowę z Newcastle United. Pardew w latach 1987-1991 był pomocnikiem w drużynie Orłów. W 128 meczach zdobył 8 bramek:

Jego występy w Palace są pamiętane przez kibiców, dlatego na Selhurst Park przyjęli go z wszelkimi honorami:

Pardew od 2010 roku prowadził Newcastle i minie pewnie jeszcze sporo czasu, nim zdążymy przyzwyczaić się do tego widoku:

Efekt „nowej miotły” doskonale sprawdził się w sobotę na Selhurst Park. Wcześniej, z poprzednim menedżerem, Neilem Warnockiem, Palace nie było w stanie wygrać w ośmiu spotkaniach z rzędu, przez co Orły znalazły się w strefie spadkowej ligi angielskiej. Przełamanie nastąpiło w meczu z Tottenhamem, choć to goście objęli prowadzenie po fantastycznym (szósty gol w sześciu ostatnich meczach) uderzeniu po ziemi Harry’ego Kane’a. Potem jednak pełną inicjatywę w meczu przejęło Palace, które zdołało wyrównać po golu z rzutu karnego Dwighta Gayle’a, a na 10 minut przed końcem po zaskakującym uderzeniu Jasona Puncheona wyszli na prowadzenie, którego już nie oddali.
W Tottenhamie na wyróżnienie zasłużył jedynie właśnie Harry Kane i pewien wypatrzony na trybunach kibic z jednym z najgorszych tatuaży w historii wszystkich najgorszych tatuaży:

Manchester United – Southampton 0-1
Jak bardzo niewdzięcznym zajęciem może być prowadzenie drużyny piłkarskiej przekonuje się w ostatnich tygodniach Louis Van Gaal. Gdy w pierwszej połowie listopada 2014 Czerwone Diabły wygrały na Old Trafford z Crystal Palace, rozpoczęły wspaniałą serię sześciu z rzędu zwycięstw w lidze angielskiej, pokonując m. in. Arsenal, Liverpool, czy właśnie Southampton. Jednak ostatnie 3 spotkania to kolejna seria, tym razem bez zwycięstwa, po remisach z Tottenhamem, Stoke i niedzielnej porażce z Southampton, pierwszej z tą drużyną na Old Trafford od 27 lat!
Przed meczem wydawało się, że wszystko w United zmierza ku lepszemu. Powoli kończą się kłopoty z kontuzjami w zespole, o czym może świadczyć wpis na Twitterze Ashleya Younga, jedynego mającego jeszcze problemy ze zdrowiem:

Holenderski trener zaskoczył jednak fanów ustawieniem zespołu. Wybrał niecodzienną taktykę 3-1-4-2, stawiając na silną ofensywę do przełamania niezwykle szczelnej obrony Świętych. Eksperyment z ustawieniem nie wypalił kompletnie. Próby United były nieudolne, skrzydła zespołu raziły niedokładnością, a napastnicy nie byli w stanie oddać czystego strzału w światło bramki. Do tego dochodzi zupełnie niezrozumiała decyzja, by nie uwzględnić w składzie będącego ostatnio w formie Radamela Falcao. Kolumbijczyk w meczu ze Świętymi nie usiadł nawet na ławce rezerwowych.
Fatalną postawę ofensywy Czerwonych Diabłów wykorzystał Southampton. Po udanym kontrataku gola w 69. minucie zdobył Dusan Tadic.
Wyraźnie zadowolony trener gości, Ronald Koeman, w pomeczowym wywiadzie złożył poważną deklarację: „Jesteśmy gotowi do walki o europejskie puchary”:
Dla Van Gaala z kolei kończy się przedłużony „miesiąc miodowy” w Manchesterze. Kibice, nie po raz pierwszy już, zabrali się za podsumowanie dotychczasowych wyników Holendra i porównanie ich z tymi osiągniętymi przez jakże krytykowanego poprzednika, Davida Moyesa:

Na domiar złego angielskie brukowce rozpisują się o rzekomych nietypowych metodach motywacyjnych stosowanych przez holenderskiego menedżera. Po porażce z Southampton do poprawienia atmosfery w zespole zatrudnił podobno… mistrza Zen:

Arsenal – Stoke 3-0
Kanonierzy ani na moment nie pozwolili przeciwnikowi marzyć o korzystnym rezultacie na Emirates. Gola otwierającego wynik zdobył już w 6. minucie Laurent Kościelny. Później Arsenal przekonał się po raz kolejny, jak wiele dla ofensywy londyńczyków znaczy Alexis Sanchez. Chillijczyk dwukrotnie, w 33. i 49. minucie, wpisał się na listę strzelców, zdobywając swoje gole nr 17. i 18. w tym sezonie. Zdaniem niektórych kibiców, tegoroczne drużynowe zdjęcie Kanonierów powinno wyglądać tak:

Wydaje się również, że wybór najlepszego gracza sezonu w zespole z Północnego Londynu zakończył się na wiele kolejek przed końcem:

Jako, że na boisku wszystko było jasne już od pierwszych minut, równie interesująco, co na murawie, było poza nią.
Kilka dni temu Kanonierzy jako drugi klub w lidze angielskiej (po Tottenhamie) zabronili wnoszenia na stadion tzw. „selfie sticks”. Dla każdego, kto, tak jak jeszcze niedawno my, nie miał świadomości istnienia tego rewolucyjnego wynalazku, szybko wyjaśniamy co to takiego. Jak sama nazwa wskazuje to kij, na którym można umieścić swój telefon do zrobienia selfie z większej odległości. Czytaj: doskonałe rozwiązanie dla wszystkich ludzi z tendencjami socjopatycznymi, którzy nie potrafią poprosić osoby obok o zrobienie im zdjęcia:

Władze Kanonierów zabroniły ich wnoszenia na prośbę niektórych fanów. Dzięki zakazowi wszystko wraca do normy: kibice zajmą się kibicowaniem, a nie wzbogacaniem o „słit focie” swojego profilu na Facebooku i Instagramie.
Ciekawie było też na trybunach, gdzie zasiadły dawne piłkarskie sławy Arsenalu. Czy wiecie, kto to taki? Mała podpowiedź: ten z prawej to wcale nie Andrea Pirlo:

Sunderland – Liverpool 0-1
Tym razem nie będzie nam dane ponabijać się z Liverpoolu, bo The Reds postanowili zaskoczyć cały piłkarski świat i wygrać na Stadium of Light. Bohaterem gości był, również niespodziewanie, Lazar Marković:

Po meczu swoimi dogłębnymi przemyśleniami podzielił się z kibicami ten, na którego zawsze można liczyć w tej kwestii – Mario Balotelli. Włoskiemu napastnikowi strzelanie goli nie wychodzi zupełnie, więc powoli zaczyna myśleć o karierze pogodynki, w jakiejś brytyjskiej telewizji:

Czubi
Recent Posts
See AllNajlepsza na świecie, czy może nie najlepsza, nie będziemy nad tym dywagować. Tak, czy inaczej każdego weekendu Premier League przyciąga...
Comentarios