top of page
Search

Katar 2015: Polacy w ćwierćfinale!

  • Czubi
  • Jan 27, 2015
  • 3 min read

To, co po meczu z Danią wydawało się bardzo mało prawdopodobną perspektywą, w poniedziałek stało się faktem. Polska reprezentacja piłkarzy ręcznych po kolejnym meczu z gatunku „nie oglądaj jeśli masz wszczepioną sztuczną zastawkę serca” pokonała Szwecję 24:20 i już w środę w ćwierćfinale katarskiego Mundialu zmierzy się z Chorwacją. Na co warto zwrócić uwagę po trudnej fazie grupowej i meczu 1/8 finału, i co jeszcze przed nami – to wszystko w naszym legendarnym podsumowaniu.


Szwecja nam „leży”


Spośród wszystkich drużyn ze światowej czołówki to właśnie ze Szwedami szło nam w ostatnich latach najlepiej. Wyjątek stanowią wszystkie mecze, w których Szwedzi byli gospodarzami – na własnym terenie Trzy Korony nie przegrały z Polską nigdy. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce podczas Mistrzostw Świata w 2011 roku, gdy gospodarze zwyciężyli 24:21. Od tego czasu na imprezach rangi mistrzowskiej rozegraliśmy jeszcze dwa spotkania. W 2012 roku, na Mistrzostwach Europy w Serbii zdołaliśmy w dramatycznych okolicznościach doprowadzić do remisu, chociaż w pewnym momencie Polacy przegrywali już 11 bramkami:




Dwa lata później, podczas Euro w Danii, nie daliśmy już Szwedom żadnych szans, wygrywając różnicą aż 10 goli:




Wczorajszy mecz był znacznie bardziej wyrównany, niż starcie sprzed roku, ale Polska po raz kolejny potwierdziła, że Szwecja jest dla niej rywalem wygodnym:




Chorwacja zupełnie nam „nie leży”


Zła informacja przed środowym ćwierćfinałem jest taka, że o ile Szwecja to rywal dla nas wygodny, o tyle Chorwacja leży na drugim biegunie naszego sportowego szczęścia. Ostatnie zwycięstwo biało-czerwonych z Chorwatami na dużej imprezie miało miejsce podczas Igrzysk Olimpijskich w Pekinie w 2008 roku. Od tego czasu regularnie dają nam łupnia: tak było w półfinale Mundialu w 2009 roku (23:29), w półfinale Euro 2010 (21:24), w fazie grupowej Mundialu 2011 (24:28) i rok temu, w grupie, podczas Euro 2014 (28:31).


Co więcej: od wielu lat Chorwacja zaliczana jest do grona największych faworytów imprez wszelkich czempionatów i nie inaczej jest na Mundialu w Katarze, gdzie bez żadnych problemów wygrała rywalizację w swojej grupie, pokonując wszystkich przeciwników.


Co prawda w zespole Hrvatskiej nie występują już gwiazdy takie, jak Ivano Balić, Petar Metlilić, czy Mirza Dzomba, ale na ich miejsce pojawili się nowi, niemniej utalentowani, spośród których pierwsze skrzypce odgrywają Ivan Cupić, Domagoj Duvnjak i Marko Kopljar.


Słabsze pierwsze połowy, czyli najważniejsza koncentracja


Reprezentacja Polski ma w zwyczaju rozkręcać się dopiero w trakcie meczu. Świadczą o tym pierwsze połowy w wykonaniu biało-czerwonych. Do tej pory jedynie w spotkaniu z outsiderami z Arabii Saudyjskiej Polacy byli w stanie do przerwy zapewnić sobie solidne prowadzenie. We wszystkich innych przypadkach schodziliśmy do szatni nieznacznie przegrywając. Drugie połówki spotkań wychodziły nam już znacznie lepiej (może poza meczem z Danią).


Problem polega na tym, że Chorwacja to klasowy przeciwnik, który będzie w stanie wykorzystać naszą ewentualną słabszą postawę w pierwszej połowie meczu ćwierćfinałowego. Pełna koncentracja i nie popełnianie niewymuszonych strat od samego początku może być kluczem do dobrego wyniku z Chorwatami.


Gole w podwójnym osłabieniu


To, że reprezentacja Polski ma wyczucie dramaturgii, wiedzieliśmy już od dawna. Jednak na Mundialu w Katarze nasi zawodnicy postanowili zawiesić poprzeczkę na nowym, nieosiągalnym dla innych poziomie horroru. Biało-czerwoni udowadniają wszystkim niedowiarkom, że bramki można zdobywać grając nawet w podwójnym osłabieniu, ba, są w stanie nawet robić to całkiem swobodnie.




Mecz ze Szwecją to nie pierwszy taki przypadek na tym Mundialu – w podobnych okolicznościach zdobyliśmy bramkę podczas niemniej dramatycznej końcówki w meczu z Argentyną.


Nie wykorzystujemy gry w przewadze


Jak na ironię to, co potrafimy zrobić grając w osłabieniu, często nie wychodzi nam, gdy to przeciwnik jest w mniejszości. Problemy z grą w przewadze to żadna nowość w reprezentacji Polski – nie wychodziło nam to już rok temu na Mistrzostwach Europy w Danii. Jak widać problem ten, którego podłoża należy chyba szukać w psychice zawodników, wciąż jest zmorą drużyny.


Przepustka na Igrzyska Olimpijskie 2016


Tą otrzyma wyłącznie triumfator katarskiego Mundialu, ale zespoły z miejsc 2.- 7. dostaną prawo gry w turnieju kwalifikacyjnym. Awans do najlepszej ósemki turnieju poważnie zwiększa naszą szansę na walkę o Rio de Janeiro. W przypadku porażki w środę z Chorwacją, będziemy musieli zatem powalczyć o miejsce co najmniej siódme.


Biegler siwieje na naszych oczach


Niemiecki szkoleniowiec biało-czerwonych to żywy dowód na to, że jeśli chcesz pomimo wieku wyglądać młodo, za nic w świecie nie bierz się za bycie trenerem w piłce ręcznej. Mamy wrażenie, że Bieglerowi z każdym kolejnym meczem przybywa siwych włosów, a już teraz, mając 53 lata, wygląda na co najmniej dziesięć więcej.


Po meczu z Danią odkryliśmy również, że nasz trener to niemiecka odpowiedź na polskiego Andrzeja Niemczyka (byłego trenera polskich siatkarek):



z17313355Q,Polska-ekipa-wybucha-radoscia-po-kolejnym-trafieni.jpg

Będzie się działo


Razem z Bieglerem starzeją się polscy komentatorzy, którzy, podobnie zresztą jak Liga Legend, wydają z siebie różne okrzyki podczas meczów. O ile jednak my możemy raczyć otoczenie zaawansowaną łaciną kuchenną, o tyle oni muszą się trochę pilnować:




Mecz z Chorwacją w środę (28.01) o godzinie 18:30.


Czubi

 
 
 

Recent Posts

See All

Comments


bottom of page